[Recenzje] SALAMAN RUSHDIE 'DZIECI PÓŁNOCY'

Przeczytawszy "Dzieci Północy" zacząłem sobie zdawać sprawę z kilku rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Jedną z nich jest działanie procesu komercjalizacji literatury. Tak, jak z muzyką puszczaną przez duże stacje radiowe, współczesna literatura popularna zasadniczo nie stawia sobie za cel oryginalności, złożoności fabuły, dystrybucji określonych wartości, czy piękna językowego. Zamiast tego ma być produktem prostym, mało charakterystycznym czy wymagającym, ale za to trafiającym do możliwie jak największej liczby nabywców. Książką z supermarketu.



"Dzieci Północy" powstały zanim rozwinął się ten trend. Dzieło Rushdie'go jest bowiem wyjątkowe pod względem złożoności fabuły, oryginalności historii, którą przedstawia, realiów, w której jest osadzona, języka, a nawet struktury, wyraźnie nawiązującej do realiów Baśni z 1001 nocy.

W "Dzieciach Północy" prawda miesza się z fikcją, realizm z baśniowością, sacrum z profanum, islam z hinduizmem, piękno z dość brutalną przyziemnością, a teraźniejszość z przeszłością. Tworzy to ogromny chaos (nieprzeszkadzający jednak czytelnikowi), który - w mojej opinii - jest celowym zabiegiem literackim. Oddaje bowiem charakterystykę Indii, o których opowiada książka, w których nieład, bałagan i rozgardiasz wydają się być na porządku dziennym. Ale to tylko pozory. Wszystko bowiem wynika z jakiejś przyczyny,ma jakieś źródło. Lektura powieści Rushdiego pozwala w jakiś sposób ogarnąć to, czym są Indie, posklejać, poskładać i zrozumieć wszystkie elementy, na które składa się ten fascynujący kraj.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz