Przez monumentalne (a i tak to, co mam, to tylko streszczenie 12-tu tomów) dzieło G. Frazera przebijałem się prawie miesiąc. Pod koniec to była prawdziwa walka. Ale było warto.
Nie jestem antropologiem, dlatego lekturze tej zawdzięczam sporo nowych myśli, a także odkryć rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Dzięki niej zacząłem się lubować w dziwacznych, pozornie bezsensownych rytuałach i wierzeniach. Nauczyłem się również podchodzić do nich w sposób racjonalny, naukowy, co uważam za istotne obserwując jak szybko współcześnie powstają praktyki szamańskie, neopogańskie i podobne. Jestem też całkowicie przekonany, że ze Złotej Gałęzi garściami czerpała J.K. Rowling tworząc serię powieści o Harrym Potterze.
Tyle z zysków. Jeśli chodzi o straty, "Złota gałąź" całkowicie zdruzgotała resztki mojej wiary w religię chrześcijańską, stanowiącą powstały w Rzymie zlepek wierzeń i rytuałów pogańskich. Nie odnosi się to jednak do filozofii Jezusa Chrystusa, która po lekturze książki J.G. Frazera interesuje mnie znacznie bardziej niż wcześniej.
Podsumowując, "Złota gałąź" to książka dość trudna w odbiorze, jednakże warta lektury, zwłaszcza przez osoby zainteresowane antropologią kulturową.
Ocena końcowa: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz