INDIANIN NA GAP YEAR

Współcześnie często praktykowane wyjazdy w podróż życia, mające na celu poznanie siebie samego poprzez postawienie się w obliczu nowych doświadczeń, ma wiele cech wspólnych z rytuałem przejścia, obecnym m.in. w kulturze Indian Ameryki Północnej. Ich wzajemne zestawienie uczy, czego i z jakiej przyczyny, należy się spodziewać przed swoim gap year.


Rytuał przejścia 

W wielu plemionach Indian Ameryki Północnej chłopcy w wieku nastoletnim podejmowali wyzwanie łączące się z cierpieniem lub trudnościami. Niektórzy z nich puszczali się samotnie w dół rzeki na tratwie, nie zabierając ze sobą jedzenia. Inni szukali odosobnienia w górach, wchodząc na najwyższy okoliczny szczyt, bez zważania niebezpieczeństwo ze strony dzikich zwierząt, wysokość i zimno. Wyzwanie mogło obejmować także długotrwały post, długotrwałą izolację od społeczeństwa, a nawet samookaleczenia. Po co to czynili? Istnieją przynajmniej ku temu przynajmniej dwa powody.

Po pierwsze, dla uzyskania statusu społecznego. Im większe, trudniejsze wyzwanie podejmowała dana osoba, im większych cierpień lub wyrzeczeń wymagało, tym za silniejszego mężczyznę, bardziej poważanego członka społeczeństwa była postrzegana. 

Drugim powodem była chęć doświadczenia przeżyć o charakterze duchowym, mistycznym, kontaktu z bogami, którzy - w nagrodę za podjęty trud - mieli wyjawić cechy charakteru i przeznaczenie danej osoby. Indianie wierzyli, że wzruszony wielkością cierpień i modlitwy, ukaże im się magiczny zwierz, będący odtąd ich stróżem, odkrywając zarazem imię, pod którym dana osoba będzie znana i szczególną moc, udzielaną przez opiekuna.

Wszystko to składało się na rytuał przejścia - przemiany z chłopca w mężczyznę.

Formy

Rytuał przejścia obecny jest nie tylko w kulturze Indian Ameryki Północnej. Na przestrzeni dziejów w różnych formach znany był niemal na całym świecie. Począwszy od starosłowiańskiej ceremonii postrzyżyn, przez udział w średniowiecznych turniejach rycerskich, aż do nowożytnego grand tour - podróży w jaką wyruszali młodzi arystokraci i intelektualiści europejscy, w celu zdobycia wiedzy o świecie, poszerzenia horyzontów myślowych i wyrobienia gustu.

Rytuału przejścia dokonuje się także dzisiaj. Wiele osób podejmuje charakterystyczne dla niego czynności i zachowania, nawet gdy nigdy nie słyszały o takim rytuale. Współcześnie często przybiera on formę wyjazdu na studia, z czym łączy się nie tylko opuszczenie domu rodzinnego i próby samodzielnego życia. W kulturze zachodniej (w tym także, pozostającej pod jej wpływem, kulturze polskiej) istoty jest także udział w "epickich" imprezach, testowanie na siebie używek wszelkiego typu, uprawianie seksu z możliwie największą liczbą kobiet. W przekonaniu tych, którzy w ten sposób postępują i folgują tego typu zachowaniom, służy to "otrzaskaniu się", "próbowaniu życia", zaś osoby wiodące w nich prym uważa się za najsprytniejsze, najinteligentniejsze, liderów społeczności. Może to smutne, ale czyż nie jest prawdą, że młodzi mężczyźni otaczają znacznym tych spośród swoich kolegów, którzy szczycą się "mocną głową" i są w stanie wypić najwięcej alkoholu? 

Na szczęście nie jest to jedyna współcześnie istniejąca forma rytuału przejścia. Równie popularny jest gap year, który najczęściej jest okresem (niekoniecznie rocznym) pomiędzy etapami życia, wykorzystywanym na zdobycie doświadczenia w nowym, odmiennym środowisku i kulturze, jako nauka samodzielności czy też realizacja marzenia o podróży życia. Liczne osoby wyruszają świat, aby zrozumieć samego siebie, znaleźć swoje powołanie, odkryć mocne i słabe strony. Z podróży przywożą nie tylko doświadczenia, ale również fotografie i filmy, które umieszczają w mediach społecznościowych, w celu zdobycia podziwu i uznania pośród swoich znajomych.

Czyż nie przypomina to zwyczajów indiańskich? W jednym i drugim przypadku celem jest poznanie siebie poprzez postawienie się w obliczu nowych doświadczeń, znalezienie odpowiedzi na pytanie o sens swojego życia. W obu liczy się pozycja społeczna, choć nieco inaczej zdobywana: w przypadku Indian, przez opowieści, pokazywanie blizn i ran, w przypadku gap year - przez zdjęcia w mediach społecznościowych.

Sens

Co znajdywali Indianie, gdy po tych wielu cierpieniach i wyrzeczeniach, jeśli przypadkiem udało im się nie zginąć po drodze, stawali na szczycie góry swojego przeznaczenia, bądź też udawało im się wykonać inne wyzwanie, którego się podjęli? Co działo się, gdy umęczeni, głodni i obdarci, zalewając się łzami, prosząc i jęcząc wzywali swoich bogów, by objawili im tajemnicę życia? Oczywiście nie działo się nic. Nie pojawiał się żaden tajemniczy głos, nie zostawali uśpieni w celu przeniesienia we śnie do świątyni magicznych zwierząt, nie spływała na nich żadna magiczna moc.

Tak samo dzieje się z ludźmi, którzy wyruszają w podróż życia. Spodziewają się odkrycia swojego przeznaczenia, zapisanego gdzieś w gwiazdach, czy będącego częścią boskiego planu, albo rzadkiego talentu, który posiadają, co ma ich uczynić szczęśliwym i bogatym w dalekich krajach, w zupełnie innej roli społecznej. Tymczasem nic takiego się nie dzieje. Ludzie, którzy wyjechali w podroż życia, najczęściej odkrywali podczas niej, że najbardziej zadowoleni będą żyjąc w miejscu i w sposób bardzo podobny do swoich rodziców. 

Rozczarowanie, że zamiast zostać gwiazdą w Bollywood albo leczyć chore dzieci w slumsach Sao Paulo, najbardziej szczęśliwy będę uprawiając ziemniaki pod Białymstokiem, tak jak rodzice, stanowi prawdziwą istotę rytuału przejścia. Jest nim zrozumienie, że życie nie ma żadnego transcendentalnego sensu. Nie istnieje żadna wyższa idea, której twoje i moje życie jest podporządkowane. Nie ma żadnego mistycznego przeznaczenia, ani powołania do wielkości. Celem życia jest wyłącznie ono samo. 

To uczy odpowiedzialności, nieoglądania się na bogów, ani liczenia na szczęśliwe zbiegi okoliczności przy podejmowaniu decyzji. Twardego stąpania po ziemi, zamiast bujania w obłokach. To kształtuje charakter, a więc czyni właśnie to, co na celu ma rytuał przejścia.

Dalej warto

Czy powyższe oznacza, że nie warto wyruszać w podróż  życia, a cały ten gap year to tylko kolejna moda? Nie, przynajmniej z kilku powodów w dalszym ciągu uważam, że odbycie takiej podróży jest bardzo wartościowe. Korzyści z niej wynikające nie ograniczają się do kategorii autopoznawczych. Cenne jest także wynikające z podróży życia poszerzenie horyzontów myślowych, zdobycie nowej wiedzy, wyrobienie gustu, poznanie nowych przyjaciół, czy też przeżycie ciekawej przygody.

Trzeba zwrócić uwagę na coś jeszcze: nie sądzę, aby bo przeczytaniu tego artykułu ktokolwiek był w pełni przekonany do wyrażonej w nim idei, że życie nie ma żadnego transcendentalnego uzasadnienia. Mnie też by nie przekonał, gdybym przeczytał go kilka lat temu. I nie wynika to z przyczyn tkwiących w artykule. Pewne rzeczy trzeba po prostu przeżyć, aby się do nich przekonać. Doświadczyć ich samemu. Pewnych rzeczy da się zrozumieć tylko wtedy, gdy samemu wyruszy się w podróż.