[Recenzje] J. KULISZ 'KONIEC POKOLEŃ PODLEGŁOŚCI'

W moim osobistym przekonaniu, żaden ze sposobów celebracji zeszłorocznej, setnej rocznicy odzyskania niepodległości, ani Marsz Niepodległości, 'Koncert dla Niepodległej' na Stadionie Narodowym, wystawienie nowych pomników, podświetlenie słynnych obiektów budowlanych w biało-czerwone barwy, ani nawet deklaracja restytucji Pałacu Saskiego, nie był tak doniosły i ważny dla Polski, jak wydanie cienkiej, niebieskiej książeczki autorstwa Jarosława Kulisza.


W naszym kraju o Polsce bardzo trudno jest mówić. O Polsce zdecydowanie łatwiej jest krzyczeć, awanturować się, rozdzierać szaty w jej imieniu, zarzucać zdradę narodowego interesu i brak poświęcenia dla narodu, ojkofobię, wyzywać od lewaków i prawaków, komunistów i nacjonalistów. Efektem tego jest coś, co osobiście najbardziej przeszkadza mi w tym kraju: nieustanna wojna polsko-polska, głębokie podziały niemal na każdym polu i nieumiejętność znalezienia narodowego konsensusu w niemal żadnej sprawie.

Jarosław Kuisz w swojej książce stawia diagnozę tego stanu: zbiorową i nie do końca uświadamianą obawę o możliwość ponownej utraty suwerenności. Stanowi ona piętno pozostawione przez niemal dwieście lat zależności, najpierw pod zaborami, a następnie pod wpływem Związku Radzieckiego. To przez nią zwykliśmy traktować Polską w kategoriach ostatecznych, a niemal każdą opinię na temat naszego kraju, odmienną od naszej, podświadomie traktujemy jako zagrożenie dla istnienia państwa. To właśnie z tego powodu jesteśmy narodem kontestatorów, nauczonych żyć przeciw państwu, gdzie popiera się kombinowanie i cwaniactwo, nie zaś modernizatorów, starających się poprawiać sytuację w domu swoim - Polsce.

Czytając 'Koniec pokoleń podległości' miałem wrażenie, że to wytęskniony głos normalności w całej tej zawierusze politycznej, historycznej, szafowaniu wartościami narodowymi, wzajemnym licytowaniu się kto jest bardziej polski, prawdziwszym Polakiem. Autor nie opowiada się po żadnej ze stron sporu politycznego. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie stara się przenieść myślenie o Polsce na inny poziom, wskazując że jest to przede wszystkim sprawa nasza, zwykłych zjadaczy chleba, tego jak myślimy i traktujemy naszych rodaków, których co dzień spotykamy w na ulicy, w pracy albo w sklepie. Różnice między nami były, są i będą. Trzeba się z tym pogodzić i zamiast ciągle odcinać się od tych, którzy mają zdanie odmienne od naszego, znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia. To właśnie zdolność do porozumienia była podstawą największych sukcesów Rzeczypospolitej, takich jak konfederacja warszawska, unia lubelska (wielu Polaków przecież nie chciało tych "dzikich" Litwinów i ich księcia Jagiełły, ale umieli się dogadać, dzięki czemu zapisali najwspanialsze karty w historii Polski), czy ruch Solidarności.

Dużym plusem książki jest również to, oprócz malkontenctwa i pokazywania tego, co jest złe Kulisz proponuje także rozwiązania. I nie są to wielkie projekty, a sprawy, którymi możemy stopniowo zająć się od zaraz. Atutem jest także prosty język, którym operuje autor, a także duża ilość krótkich rozdziałów, przez co, mimo stosunkowo trudnej tematyki, książka jest przystępna dla każdego.

'Koniec pokoleń podległości' to rzecz niezwykle mądra i ważna. Gdyby choć połowa Polaków przeczytała tą króciutką książkę, dziś nasz kraj wyglądałby zdecydowanie inaczej. Zdecydowanie lepiej.


'Koniec pokoleń podległości', Jarosław Kulisz, Biblioteka Kultury Liberalnej 2018, stron 194. Ocena 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz